Naszybszym sposobem przemieszczania się w mieście jest SkyTrain - coś w rodzaju kolejki jeżdżącej po wiaduktach. Trochę jak S-bahn w Berlinie. Problemem dla mnie były temperatury - z gorącego peronu wchodzi się do lodówki. Generalnie jeżeli chodzi o temperatury, to w Bangkoku lubią skrajności - jeżeli klimatyzacja, to na maxa. Ciepła woda z kranu to wrzątek. Zimna z kolei jest w miarę ciepła.
Wiadukt SkyTrain. Na pierwszym planie tuk-tuk. |
Samochody na ulicy w Bangkoku - zdjęcie zrobione z wiaduktu pieszego łączącego dwa centra handlowe |
Na co trzeba uważać: największym faux pas jest wskazanie kogoś stopą. Dlatego też niewskazane jest np. zakładanie nogi na nogę - bo można kogoś niechcący wskazać. Nie można też dotykać głowy Taja - głowa jest uznawana za świętą. Czyli niech wam nie przyjdzie zatem do głowy na przykład pogłaskanie dziecka.
Byłem na lunchu z ludźmi z regionu - typu Singapur, Chiny, Malezja itd. Co ciekawe, tematem który bardzo szybko połączył wszystkich rozmówców (poza mną, jako jedynym Europejczykiem) była japońska okupacja. Wspomnienia typu co się stało z moim dziadkiem i jak wyglądało wtedy życie - widać że jest to głęboka trauma, znacznie silniejsza niż w Europie względem II wojny światowej. Z tego samego powodu Amerykanie są bardzo popularni - jako wyzwoliciele i pogromcy Japończyków.
Przystań nad rzeką Menam |