poniedziałek, 28 maja 2012

One night in Bangkok

Tym razem post z najgorętszego miasta świata (wg Światowej Organizacji Meteorologicznej). Rzeczywiście, przy temperaturze rzędu 39 stopni C trudno dłużej wytrzymać na ulicy. Dlatego też w centrum miasta biurowce, hotele i centra handlowe połączone są siecią korytarzy i kładek, które umożliwiają przemieszczanie się w klimatyzowanych warunkach, lub przynajmniej w cieniu.

Naszybszym sposobem przemieszczania się w mieście jest SkyTrain - coś w rodzaju kolejki jeżdżącej po wiaduktach. Trochę jak S-bahn w Berlinie. Problemem dla mnie były temperatury - z gorącego peronu wchodzi się do lodówki. Generalnie jeżeli chodzi o temperatury, to w Bangkoku lubią skrajności - jeżeli klimatyzacja, to na maxa. Ciepła woda z kranu to wrzątek. Zimna z kolei jest w miarę ciepła.
Wiadukt SkyTrain. Na pierwszym planie tuk-tuk.
Wracając do transportu - są taksówki, wszystkie klimatyzowane i tanie, ale jadąc w taksówce można utknąć w korkach, które mogą być znacznie większe niż w Warszawie. Dla amatorów silniejszych wrażeń są jeszcze taksówki na motorach - gdzie siedzimy jako pasażer za kierowcą, oraz tuk-tuki - otwarte trójkołowe pojazdy jak na zdjęciu powyżej.
Samochody na ulicy w Bangkoku - zdjęcie zrobione z wiaduktu pieszego łączącego dwa centra handlowe
Z lokalnych ciekawostek: na banknotach, obok standardowych cyft arabskich, można zobaczyć cyfry lokalne. Dosyć mylące - np. arabskie 100 w wersji tajskiej wygląda jak 900. Cyfry lokalne pochodzą z sanskrytu, opis można znaleźć na wikipedii. Generalnie ceny są bardzo łatwe do przeliczenia - kurs wymiany bahtów do PLN to mniej więcej jak 10:1.

Na co trzeba uważać: największym faux pas jest wskazanie kogoś stopą. Dlatego też niewskazane jest np. zakładanie nogi na nogę - bo można kogoś niechcący wskazać. Nie można też dotykać głowy Taja - głowa jest uznawana za świętą. Czyli niech wam nie przyjdzie zatem do głowy na przykład pogłaskanie dziecka.

Byłem na lunchu z ludźmi z regionu - typu Singapur, Chiny, Malezja itd. Co ciekawe, tematem który bardzo szybko połączył wszystkich rozmówców (poza mną, jako jedynym Europejczykiem) była japońska okupacja. Wspomnienia typu co się stało z moim dziadkiem i jak wyglądało wtedy życie - widać że jest to głęboka trauma, znacznie silniejsza niż w Europie względem II wojny światowej. Z tego samego powodu Amerykanie są bardzo popularni - jako wyzwoliciele i pogromcy Japończyków.
Przystań nad rzeką Menam
Bangkok przecina rzeka Menam, która jest istotnym szlakiem komunikacyjnym w mieście. Promy i tramwaje wodne kursują z dużą częstotliwością, zaś ceny biletów są bardzo niskie (typu 2 PLN w przeliczeniu). Ten post nie wyczerpuje tematu Bangkoku, wrócę do niego na pewno w wydaniu kulinarnym.

sobota, 26 maja 2012

Post ze Skierniewic

W Skierniewicach byłem tylko przejazdem w drodze do Strykowa - zatrzymałem się na chwilę przy cmentarzu. Stryków jako taki nie był moim celem - celem był początek autostrady do Poznania. Mam nadzieję że po raz ostatni - bo otwarcie A2 zbliża się wielkimi krokami... A raczej odcinkami, z których najbardziej zagrożony jest odcinek C. Ale wróćmy do cmentarza w Skierniewicach.
Cmentarz w Skierniewicach
Uwagę moją zwrócił bardzo oryginalny panel reklamowy, potwierdzający że przyjemności nie kończą się po śmierci...
Satysfakcja gwarantowana
W Skierniewicach jest ładny dworzec kolejowy (pochodzący z czasów zaborów - na trasie kolei warszawsko-wiedeńskiej) - który niestety też widziałem tylko przejazdem. Co ciekawe - zdaje się że położony w centrum miasta. Co jest pewnym wyjątkiem potwierdzającym regułę, że w zaborze rosyjskim dworce lokowano poza centrami miast (poza największymi), zaś w zaborach austriackim i pruskim dworzec był zawsze w samym centrum miasta.

Tak czy inaczej, prędzej czy później trzeba się wybrać do Skierniewic na bardziej zaawansowane zwiedzanie.

poniedziałek, 7 maja 2012

Aktualności z Trójmiasta

Ledwo uporałem się z opisaniem zaległości na temat Sopotu kilka postów temu, gdy długi weekend i ładna pogoda sprowokowały kolejną wizytę w Trójmieście. Kiedyś pisałem o oldskulowej orbisowskiej Gdyni - dokładnie w tym poście. Teraz zdjęcie z bliźniaczego hotelu z Gdańska - Novotel Marina. Tu trzeba przyznać że Marina jest dosyć solidnie podciągnięta pod trzygwiazdkowy standard Novotela, ale sala na zdjęciu poniżej coś z dawnych czasów ma...

Ciągle wyczuwalny duch orbisowski w gdańskiej Marinie
Dzięki wielokrotnym wizytom w tym samym miejscu znane rzeczy czasem odkrywamy na nowo. Dla mnie ciekawostką numer jeden z tego wyjazdu były arkady otaczające plac przy wejściu na molo. Arkady zostały wzniesione przed wojną - na zdjęciu można zobaczyć że wyglądały dokładnie tak samo jak dziś. Za arkadami kryją się liczne stoiska oferujące pamiątki znad morza. Poza typowymi magnesami na lodówkę, muszlami, i długopisami z pływającym stateczkiem, oferują także obrazy. Dominującym motywem jest Jan Paweł II, oraz różnego rodzaju kompozycje pseudomarynistyczne. Najpardziej spodobał mi się obraz przedstawiający latarnię morską stojącą na skałach na szczycie wodospadu, na której tle zbliża się fregata pod pełnymi żaglami. Piękno i dramaturgia zamknięte w jednym małym obrazku - polecam.

Za białymi słupami kryją się niezliczone stoiska oferujące pamiątki znad morza

A poza tym? Zatoka Sztuki pełna gości, Balticana działa i ma się dobrze, no i restauracja Thai Thai jak zwykle rzuca na kolana daniami z woka...