Niniejszego bloga dedykuję wszystkim fanom tajskiej kuchni. O której już pisałem w blogach na temat Sopotu, i najlepszej chyba restauracji tajskiej w Polsce - Thai Thai. Ale wracajmy do Bangkoku.
|
Satay - ikona kuchni tajskiej |
Tym czym w polskiej kuchni jest kotlet schabowy, w tajskiej jest danie o nazwie satay. Są to małe szaszłyczki z różnych rodzajów mięs, podawane z sosem orzechowym. Pierwszego wieczora zjadłem to danie w hotelu Four Seasons, i wydawało mi się że jest to majstersztyk. Kolejnego wieczora pojechaliśmy na kolację do lokalnej restauracji, zamówiłem to samo, i rzuciło mnie na kolana. Polecam: Restauracja Thanying, 10 Pramuan Road, SkyLine station Surasak. Na drugie danie chicken curry z naanem - tu zaskoczył mnie naan - tak różny od tego który można dostać w Polsce.
|
Owoce morza oczekujące na spożycie |
Kolejny wieczór to wizyta w restauracji Dragon, specjalizującej się w owocach morza. Kolorowe menu, z obrazkami różnych morskich stworzeń, z których wielu nigdy wcześniej nie widziałem.
Późnym wieczorem, gdy ulice się wyludniają, wkraczają na nie nocni mieszkańcy. Biegają szczury. Ale nie jest to w sumie nic nadzwyczajnego w dużym mieście - w Warszawie też spotkałem je kilka razy (np. na Placu Konstytucji, na Nowym Świecie, czy w Kinie Skarpa).
Na koniec kilka słów na temat napojów. Generalnie wino jest bardzo drogie. Powszechnie dostępne są lokalne piwa - najpopularniesza marka to Singha. Mnie najbardziej smakował Chang, zwłaszcza w wersji Classic 6,4%.
|
Piwa w Tajlandii sprzedawane są ze słomką. Pozostałe elementy martwej natury by Four Seasons Hotel. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz