W tym miesiącu po raz pierwszy w życiu miałem okazję odwiedzić Moskwę.
|
Stoję na dole pałacu z zadartą do góry głową |
Mieszkałem w hotelu który mocno przypominał warszawski Pałac Kultury. Ten wieżowiec to jedna z tzw. siedmiu sióstr - podobnych wieżowców zbudowanych w latach 50-tych ubiegłego stulecia, w stylu barokowo-socrealistycznym. Teraz mieści się w nim hotel Hilton Leningradskaya.
|
Świecznik i pieseczek w hotelu Hilton Leningradskaya |
Wizyta była bardzo krótka, a więc tylko kilka najważniejszych spostrzerzeń. Bardzo szerokie ulice, dochodzące w porywach do 8 pasów w jednym kierunku. Pasy na jezdni czasem są namalowane, czasem nie - co dostarcza dodatkowych emocji. Centrum Moskwy oplata kilka obwodnic zwanych kolcami - i to właśnie one są tymi najszerszymi arteriami. Poza tym - prawie wszędzie straszne korki. Warszawa to pikuś.
|
Jedna z obwodnic centrum Moskwy. Ta akurat nie jest najszersza - po 5 pasów w jednym kierunku.
Z prawej stony uwagę zwraca pomarańczowa ciężarówka marki KAMA3. |
W centrum Moskwy zwraca uwagę bardzo szeroka oferta kulinarna - mnóstwo najróżniejszych przybytków oferujących kuchnie z całego świata, włączając w to kuchnie wszelkich narodów byłego ZSRR, a skończywszy na lokalnej sieci fastfoodów o nazwie "Kroszka Kartoszka". Wszędzie drogo dosyć niestety. Z piw piłem Baltikę 7 - jest ok. Chciałbym jeszcze spróbować piwa Żiguli - bo ma fajną nazwę.
Nie widziałem metra, Arbatu, Placu Czerwonego, Kremla, Car Puszki i Mauzoleum Lenina - tak więc jest jeszcze przynajmniej kilka dobrych powodów aby ponownie odwiedzić Moskwę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz