Władysławowo zimą wymiera. I to zupełnie.
Jedynym miejscem w którym toczy się życie jest hotel Velaves. I co ciekawe, ludzie którzy tam już dotrą zwykle nie wychodzą na zewnątrz. Spędzają czas na basenie i w siłowni. Co oczywiście dodatkowo utrwala klimat wymarcia w okolicy.
W hotelowej restauracji jest trochę jak na stołówce na wczasach (choć oczywiście poziom jedzenia znacznie lepszy). Żenuje widok matek, które na śniadaniu produkują sterty kanapek i pracowicie zawijają je w serwetki. Następnie wynoszą je z restauracji i karmią nimi swoje rodziny aż do obiadokolacji.
Najbardziej spodobał mi się bar hotelowy położony na najwyższym piętrze. Można usiąść przy oknie i obserwować morze. Do tego ciekawy wystrój i duże telewizory na których można oglądać co się chce.
A dlaczego Reda nocą? A tylko dlatego żeby tytuł wyglądał bardziej intrygująco.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz