czwartek, 18 października 2012

Trip

A oto bardzo krótkie sprawozdanie z bardzo intensywnego tygodnia. Aby podkreślić dynamikę podróży, wszystkie zdjęcia z mniejszej lub większej wysokości.

Dzień 1: z Warszawy przez Monachium do Barcelony. Ledwo zdążyłem na samolot - 40 minut na przesiadkę w Monachium często bywa czysto teoretyczne.
No to lecimy...
Dzień 2: w Barcelonie. W hotelu NH Calderon tuż przy Ramblas, w dzielnicy Eixample. Dzielnica Eixample charakteryzuje się perfekcyjną regularnością - składa się z kamienic pogrupowanych w kwadraty o długości i szerokości równej 133 metrom. Z opisu taki układ może wydawać się nudnym - w praktyce jednak każdy blok jest inny.
Barcelona, dzielnica Eixample
Dzień 3: z Barcelony przez Monachium do Stambułu. Nic specjalnego się nie wydarzyło, poza tym że po raz pierwszy od nie pamiętam kiedy zgubiłem się na lotnisku. Nowy terminal w Barcelonie jest bardzo słabo oznakowany. Poza tym bardzo gorąco. Jedyne chłodniejsze miejsca to sklepy i lounge - do której też trudno trafić. W Stambule czeka mnie jeszcze tylko jazda taxi z szalonym kierowcą. No bo chyba wszyscy kierowcy taxi w Stambule jeżdżą jak szaleni. Zapinam mocno pas i jedziemy. Na szczęście kierowca prowadzi bardzo pewnie, nawet jedną ręką jak rozmawia przez telefon. A może to ja jestem już znieczulony po długiej podróży.

Dzień 4: w Stambule. Budzę się nagle w hotelu. Jest bardzo wcześnie i bardzo głośno. To meczet tuż obok i poranny śpiew muezina.
Wieżowce w okolicach Levent
Dzień 5: ze Stambułu przez Monachium do Warszawy. I tydzień z głowy.

Bardziej szczegółowe relacje z poszczególnych miejsc odwiedzonych w trakcie tripu być może nastąpią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz